wtorek, 1 września 2015

Podsumowanie sierpnia 2015

Cześć wszystkim!

Zapraszam Was bardzo serdecznie na podsumowanie minionego miesiąca :)

Jak było książkowo?

Może i sierpień nie okazał się mistrzem pod tym względem, ale mimo wszystko w tym miesiącu przeczytałam 8 książek, co jak na mnie jest wynikiem zadowalającym, aczkolwiek (nie ukrywam) spodziewałam się większej ilości przeczytanych pozycji, zwłaszcza, że wakacje dobiegły już końca i od teraz zdecydowanie trudniej przyjdzie mi znaleźć czas na czytanie :( Na początku miesiąca, skończyłam czytacie ebooka od Wydawnictwa Otwartego i była to książka Fangirl Rainbow Rowell [recenzja]. Powieść lekka, przyjemna, może nie powalająca na kolana, ale mimo wszystko ciekawa i dobra dla wszystkich, którzy lubią literaturę młodzieżową. Następnie przyszła kolej na Źródło J.D. Horna [recenzja], które było tysiąc razy lepsze od swojej poprzedniczki. Autorowi udało się wciągnąć mnie w świat wiedźm południa na tyle, że z niecierpliwością oczekuję kontynuacji serii. W ramach akcji Book Tour, przywędrowała do mnie powieść Maybe Someday Colleen Hoover, która była prawdziwą emocjonalną bombą i ogromnym zaskoczeniem, a jednocześnie, chyba najlepszą książką przeczytaną w sierpniu [recenzja]. Następnie przyszła kolej na trylogię Katarzyny Bereniki Miszczuk, którą pochłonęłam w tempie ekspresowym. A mowa tutaj oczywiście o Ja, diablica, Ja, anielica i Ja, potępiona. Świetna seria, w której można się zakochać natychmiast, po usłyszeniu imienia Beleth. Kto nie wierzy, niech da tym książkom szansę! Jeśli już mowa o pani Miszczuk, to udało mi się w końcu przeczytać jej zachwalany kryminał, czyli Pustułkę. Nie będę mówić za dużo, bo recenzja pojawi się wkrótce na blogu, ale muszę przyznać, że pisarka pokazała tym razem coś zupełnie innego i jestem bardzo mile zaskoczona. Na sam koniec miesiąca przywędrowała do mnie Wybrana o zmroku autorstwa C.C.Hunter, którą pochłonęłam w jeden dzień i teraz ogromnie żałuję, że przygoda z Kylie i jej przyjaciółmi zakończyła się tak szybko. Recenzja także wkrótce.

Jak było filmowo/serialowo?

Oj, cienko. Przyznaję się bez bicia, że w tym miesiącu obejrzałam zaledwie dwa filmy, których recenzje pojawią się prawdopodobnie we wrześniu, o ile nie zapomnę. Były to Papierowe miasta - ekranizacja słynnej powieści John'a Green'a, na którą czekały zastępy wiernych fanów. O samej książce będzie więcej wkrótce. Poza tym, udało mi się w końcu od deski do deski obejrzeć Więźnia labiryntu, który skutecznie zachęcił mnie do przeczytania książki. Tak, tak, wiem, że najpierw książka potem film, a nie na odwrót, ale wiecie, w filmie grał Dylan O'Brien... i, no... musiałam to zobaczyć, po prostu! :) Recenzja także wkrótce!

Ciekawe brzmienia w tym miesiącu?

Faza na najnowszą płytę Muse powoli przechodzi, co jednak wcale nie oznacza, że od czasu do czasu nie słucham sobie ich nowych kawałków. Ale w związku z prezentem od rodziców, którym okazała się być płyta Hozier, wiadomo, czyjego autorstwa, zaczęłam bliżej przysłuchiwać się piosenkom tego wokalisty. Wyłapałam oczywiście kilka ulubionych utworów, z których jeden macie poniżej. Poza tym, po skończeniu tej cudownej, pięknej i oryginalnej książki jaką była Maybe Someday, nie mogę otrząsnąć się z piosenek Griffina Petersona, szczególnie z I'm In a Trouble i Maybe Someday - obydwa to prawdziwe cuda! <3








Inne posty?

W sierpniu ukazała się cała seria różnych tematycznie postów. Przede wszystkim dwa stosiki - sierpniowy i wrześniowy. Poza tym, na początku miesiąca, pisałam trochę o moich wynikach lipcowych, które okazały się w miarę podobne do tych sierpniowych. To w sumie dobrze, bo po podliczeniu wszystkiego wyszło mi 14 książek przeczytanych w wakacje. Bilans mógłby być lepszy, ale cóż poradzić. Z pewnością zdążyliście już także zauważyć, jakie nowości szykują nam wydawcy na wrzesień. A jest na co popatrzeć, prawda? Oprócz tego, było też trochę o nowości na rynku, czyli magazynie Fragile, czyli piśmie kulturalnym, idealnym dla wszystkich miłośników szeroko pojętej sztuki - teatru, kina, literatury, czy muzyki. I na koniec, trochę zabawy, czyli Smerfowy Tag Książkowy - świetna rzecz, zachęcam każdego do spróbowania swoich sił! Za nominację raz jeszcze dziękuję kochanej Marcie z Shelf of Books <3

Jak Wam minął ten wakacyjny miesiąc? 

6 komentarzy:

  1. Takich wyników, to tylko pozazdrościć ;) A płyta Hozier jest super!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję <3 Tak, lubię go coraz bardziej! :)

      Usuń
  2. Ach, Hozier <3 Pamiętam jak był szał na "Take me to church" (swoją drogą, genialna piosenka, dalej robi na mnie ogromne wrażenie!), a później na "Someone new", które też pokochałam <3 Zwłaszcza, że w teledysku gra przecudowna Natalie Dormer z "Gry o Tron" <3 Trzy cudowności w jednym klipie <3 <3 <3 No i Maybe Someday i cudowny soundtrack do tej książki <3 I Miszczuk <3 hahaha jakim cudem wszystkie rzeczy, które umieściłaś w tym podsumowaniu po prostu kocham? :D Zdradź mi ten sekret!

    ps. Przepraszam za mój niezbyt dojrzały komentarz i serduszkowy spam <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma żadnego sekretu, po prostu tak jest, było i będzie haha :D Wiesz, że od Ciebie serduszkowy spam dla mnie zawsze skutkuje bananem na twarzy, bo właśnie wtedy okazuje się, że kocham dokładnie to samo, co Ty! :P I tak "Someone new" uwielbiam, "Take me to church" - cudo, przecudowne, wspaniałe <3 I reszta w sumie też się zgadza, no może oprócz tej wzmianki o GoT, obie wiemy, czemu hehe :D

      Usuń
  3. Eleganckie podsumowanie, a wynik bardzo zadowalający. A przynajmniej dla mnie i w wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie, dla mnie mogłoby być lepiej, ale staram się nie narzekać zbytnio xD

      Usuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)