środa, 20 maja 2015

AIDS, cierpienie i wielka strata, czyli przepis na niezwykle emocjonalną kompozycję

Tytuł: Powiedz wilkom, że jestem w domu
Autor: Carol Rifka Brunt
Wydawnictwo: Grupa Wydawnicza Foksal/YA!

June Elbus mieszka w Nowym Jorku, wraz ze swoimi rodzicami i starszą siostrą Gretą. Najważniejszy dla niej jest jej ukochany wujek Finn - tylko z nim rozmawia o swojej fascynacji średniowieczem, zwierza się z największych sekretów i szuka pocieszenia, kiedy jest jej źle. Niestety, Finn jest chory na AIDS i wszyscy doskonale zdają sobie sprawę, że niedługo przyjdzie im się z nim pożegnać. Tak też wkrótce się staje. Zrozpaczonej i zagubionej June trudno pogodzić się ze stratą. Na pogrzebie poznaje jednak tajemniczego Toby'ego, który okazuje się być chłopakiem Finna. Zaintrygowana nastolatka, postanawia spotkać się z mężczyzną, by przekonać się, kim tak naprawdę był człowiek, który wiedział o jej ukochanym wujku więcej, niż ona sama.

Carol Rifka Brunt urodziła się w Nowym Jorku, w USA, ale w tej chwili mieszka w Devon, w Anglii, wraz z mężem i trójką dzieci. Tam właśnie napisała swoją debiutancką powieść "Powiedz wilkom, że jestem w domu", oraz pisze drugą już książkę.

"Nie wiedziałaś? Na tym właśnie polega sekret. Gdy człowiek akceptuje samego siebie i zadaje się tylko z najlepszymi z możliwych osób, śmierć wcale nie jest straszna."

Książkę miałam na oku od czasu pojawienia się pierwszych recenzji, a nawet wcześniej, kiedy pierwszy raz ujrzałam tę piękną i zachwycającą okładkę. Myślę, że to właśnie ona tak bardzo mnie zahipnotyzowała i sprawiła, że po książkę sięgnęłam z prawdziwą przyjemnością i wielką nadzieją, że pozycja nie zawiedzie moich wygórowanych oczekiwań. Jak było naprawdę?

Pierwsza rzecz, którą uświadomiłam sobie już po pierwszych paru stronach to fakt, że w historię trudno się zagłębić. Złożoność postaci, wielowątkowość, trudna do przełknięcia narracja - to wszystko sprawiało, że od lektury odrywałam się co chwilę, by poukładać sobie poznane fakty w głowie. Nie da się zaprzeczyć, że to sprawiło, że dopiero mniej więcej od połowy książki historia autentycznie mnie wciągnęła. Uważam jednak, że biorąc pod uwagę całokształt, naprawdę warto trochę pomęczyć się z początkiem, bo im dalej brnęłam w tą książkę, tym ciekawiej się robiło.

Autorka postawiła sobie w tej powieści niezwykle wysoką poprzeczkę, biorąc pod uwagę fakt, że ta książka jest jej debiutem. Przede wszystkim mam tutaj na myśli tematykę, która traktowała w dużej mierze o problemach współczesnych - braku akceptacji wśród rówieśników, odosobnienia, straty, poczucia beznadziei, czy nawet dojrzewania, które nierzadko wiąże się z wieloma zmianami i ważnymi decyzjami w naszym życiu. Carol Rifce Brunt należą się wielkie brawa, bo nie dość, że zwycięsko wyszła z tej próby, to dodatkowo stworzyła książkę, która powinna być drogowskazem dla wielu z nas.

Osobiście, urzekła mnie kreacja głównej bohaterki. Z początku - naiwna i dziecinna, a nawet irytująca. Dopiero pod koniec książki, czytelnik tak naprawdę zdaje sobie sprawę z jej wcześniejszych wyborów i zaczyna rozumieć, czemu autorka wykreowała ją w taki a nie inny sposób. Niesamowite jest to, jak bardzo złożona jest główna postać. Z jednej strony, nie grzeszyła rozumem, miała swój własny, trochę naiwny obraz świata, była zanurzona w marzeniach, które chowała gdzieś głęboko w sobie, Z drugiej jednak strony, w niektórych momentach mogliśmy dostrzec, jej drugie oblicze - zagubioną, smutną, pozostawioną z poczuciem straty i beznadziei po śmierci wujka dziewczynę, która z czasem zaczyna dopiero rozumieć emocje, jakie nią targają. Chociażby za fenomenalną kreację tej postaci, autorce należą się wielkie brawa i słowa pochwały.

Czytając tę pozycję, nie sposób nie skupić się na stylu pisania pani Brunt - wbrew pozorom, nie był on wcale lekki, łatwy i przyjemny, tak jak się po tej książce spodziewałam. To był styl bardziej tajemniczy, miejscami nawet niejasny, miejscami trudno było mi przebrnąć przez morze metafor, porównań i zawiłości, jakie przyszykowała dla czytelnika autorka. Mimo wszystko, myślę, że warto było to zrobić, dla samego morału i końcówki powieści, która pozostawiła mnie w stanie zagubienia i głębokiego zamyślenia - z tego też powodu, "Powiedz wilkom, że jestem w domu" na pewno spodoba się osobom, które poszukują książki ambitniejszej, głębszej, bardziej skłaniającej czytelnika do refleksji.

Z pewnością, dobrym zabiegiem okazało się umiejscowienie akcji w latach 80., w których przecież epidemia AIDS ogarnęła niemal cały świat. To wprowadziło do książki dodatkową atmosferę i boleśnie uświadamiało, że wuj Finn nie był jedynym, który cierpiał z powodu tej choroby. Dodatkowo, trudno było nie dać się wciągnąć w ciekawy klimat tamtych lat, w których nowoczesna technologia dopiero powoli wkraczała w życie ludzi. To dodało akcji wiele - wszystko było o wiele bardziej tajemnicze, ciekawe i nieznane. Osobiście, chyba zaczęłam przekonywać się do książek, w których akcja toczy się w drugiej połowie XX wieku - specyficzna atmosfera tamtych czasów świetnie wpływa na fabułę powieści i chyba muszę zacząć szukać więcej takich perełek.

"Powiedz wilkom, że jestem w domu" polecam gorąco wszystkim tym, którzy znudzili się już typowymi młodzieżówkami i szukają czegoś o wiele bardziej wymagającego i ambitnego. Osobiście, urzekła mnie kreacja złożonych, intrygujących postaci - każda z nich miała własną historię, którą kryła gdzieś głęboko w sobie. Warto przebrnąć przez trudny początek, aby przekonać się, co ma nam do zaoferowania autorka w dalszej części książki. Problem AIDS, braku akceptacji społecznej, strata, z którą trudno się uporać, ale także nadzieja i zaufanie, które zdziałać może bardzo wiele - to wszystko znajdziecie w powieści Carol Rifki Brunt. Jeśli więc jesteście gotowi poświęcić tej historii odrobinę więcej uwagi, na pewno będziecie zadowoleni z lektury "Powiedz wilkom, że jestem w domu".

Za książkę serdecznie dziękuję portalowi Papierowy Pies!

4 komentarze:

  1. Już przed premierą ta książka bardzo mnie zaciekawiła, ale nie miałam okazji, żeby ją kupić. Twoja recenzja sprawiła, że jeszcze bardziej chcę ją przeczytać! Wypłato, przybywaj ;_;

    of-books-and-coffee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Już różne opinie czytałam na temat tej pozycji, ale pomimo wszystko muszę ją poznać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Na pewno, prędzej czy później, zechcę poznać tę historię, ale musi nadejść odpowiednia pora, abym miała czysty umysł, który upora się z nagromadzonymi wątkami.

    OdpowiedzUsuń
  4. mi się okładka średnio podoba, inny gust, ale twoja recenzja na temat książki wpływa na mnie tak, że w końcu nie wiem czy ją przeczytać xD

    OdpowiedzUsuń

Drogi Czytelniku!
Każdy, nawet najmniejszy na pozór ślad Twojej działalności na tym blogu znaczy dla mnie bardzo wiele - jest motywacją do dalszej pracy i działania, a czasami także do zmian i poprawy, więc dziękuję Ci za tę chwilę uwagi :)