czwartek, 31 października 2013

"Córka dymu i kości"

Tytuł: Córka dymu i kości
Autor: Laini Taylor
Wydawnictwo: Amber
"Jej szkicowniki są pełne potworów.
Mówi w wielu językach, nie tylko ludzkich.
Ma jaskrawo niebieskie, niefarbowane włosy, niezwykłe tatuaże i blizny.
Kim jest?

Karou prowadzi podwójne życie:
jedno w Pradze jako utalentowana i tajemnicza artystka, drugie w sekretnym sklepie, gdzie rządzi Brimstone - Dealer Marzeń. Karou nie wie, skąd przybywa i czy jest tylko człowiekiem. Nie wie, po co wyrusza przez magiczny portal na ryzykowne wyprawy. I nie wie, do którego świata należy. Dopóki nie spotka najpiękniejszej istoty: mężczyzny o skrzydłach z płomienia, ustach bez uśmiechu i oczach koloru ognia, których spojrzenie jest jak płonący lont wypalający powietrze pomiędzy nimi. Akiva staje się jej tak bliski, jakby kochała go całe życie..."
Opis pochodzący oryginalnie z książki.

Książkę po raz pierwszy podpatrzyłam na wyprzedaży książek, bodajże w empiku. Było to dość dawno temu, rozpatrywałam nawet jej kupno, jednak ze względu na ilość funduszy stwierdziłam, że na razie poczekam. Niedawno jednak przeczytałam kilka entuzjastycznych recenzji, a będąc przypadkiem w Matrasie, zobaczyłam ją w dość oryginalnej cenie - 9,90. Grzechem byłoby więc nie kupić. Wyszło więc tak, że od pewnego czasu jestem po jej lekturze i szczerze muszę przyznać, że był to pożytecznie spędzony czas.

Już na pierwszy rzut oka widać, że wydawnictwo szczególną opieką otoczyło okładkę. Ktoś musiał mieć niezłe oko przy doborze barw, jako że te idealnie ze sobą współgrają. Efekt psują tylko dwa niby zachęcające, napisane niebieskim kolorem napisy. Czemu niby? A no dlatego, że sądzę, że większości z nas raczej takie napisy nie pasują. Okładka powinna być subtelnym i delikatnym wprowadzeniem do książki, takim ważnym punktem, pokazującym w niejednoznaczny sposób co może (ale nie musi) się w książce wydarzyć. W końcu każdy czytelnik interpretuje daną okładkę w inny sposób. Tutaj natomiast już otrzymujemy zestaw reklam, takiego "gotowca", które były pewnie dodane w dobrej wierze i miały zachęcać, ale jak dla mnie wyszło raczej na odwrót.

Akcja książki rozgrywa się w malowniczej i cudownej Pradze. Już z początku możemy zauważyć, że autorka postanowiła wpleść do książki taki romantyczny akcent, właśnie poprzez podkreślenie takiej zatrzymanej w czasie, Pragi (z początku XX wieku), w której nie ma miejsca na nowoczesność, wszystko jest jakby poza czasem. Była to bardzo interesująca i, nie powiem, udana próba. Trzeba też przyznać autorce, że nie tylko wymyśliła nietypową fabułę, ale również rozplanowała ją na tyle ciekawie, że nie było ani nudno, ani akcja nie pędziła za szybko.

"Padający śnieg i wczesna godzina sprawiały, że Praga wyglądała jak miasto ze snu albo zdjęcia - ferrotypu - srebrzysta i zamglona."

Trzeba też pogratulować twórczyni "Córki Dymu i Kości" wykreowania postaci. Chociaż tytułowa bohaterka, Karou, momentami nieco mnie denerwowała, to trochę ją rozumiem, bo wieść takie życie jak ona na pewno nie byłoby łatwo :). Akiva był dla mnie po prostu elementem książki. Nie czułam do niego jakiejś specjalnej sympatii czy niechęci, był po prostu niezbędny do ukazania istoty tejże lektury. Jak w każdej tego typu podobnej pozycji, musiałam znaleźć TĘ postać - czyli najciekawszą, najlepiej wykreowaną i najbardziej intrygującą. W tym przypadku był to Brimstone. Nie będę się rozpisywać dlaczego akurat on - po prostu wywołał u mnie bardzo sprzeczne uczucia, a takie osoby uwielbiam najbardziej.

" - Twoje życie? Masz na myśli ciało? Twoje ciało jest tylko kopertą, Karou, niczym więcej. Twoja dusza to inna sprawa. Ale ona, o ile wiem, nie znajduje się w poważnym niebezpieczeństwie."

To, co mi się momentami nie podobało, to momenty takiej nie tyle niepewności, co niezdecydowania Karou. Chwilami ją rozumiałam, chwilami jednak troszkę za mocno było to wyeksponowane. Oprócz tego, było trochę nieścisłości w temacie przypomnienia i uświadomienia sobie swojej przeszłości przez główną bohaterkę. Generalnie lubię żwawe tempo akcji, jednak tak jak w książce p.t. "Cień Anioła", tak i tutaj ten fragment był aż nadto żwawy. Muszę przyznać, że nieco pogubiłam się co, gdzie i jak. Nie wiedziałam już, czy to co się dzieje, jest teraz, czy w przeszłości, czy to wizja, czy przyszłość. Oczywiście potem wszystko staje się wiadome, wolałabym jednak, żeby tak kulminacyjny fragment został wyjaśniony nieco dokładniej. 

"Dawno, dawno temu anioł konał we mgle.
Diablica uklękła nad nim i się uśmiechnęła."


Książka zasługuje na moją ocenę 9/10 i 9 gwiazdek:
★ ★★ ★★ ★★ ★★ 
______________________________________________________________________________
Przepraszam, że tyle się naczekaliście, ale miałam po prostu mnóstwo roboty i uwierzcie mi, nie było po prostu jak napisać ciekawszej recenzji ;/ Mam nadzieję, że ta przypadła Wam do gustu! ;)

czwartek, 24 października 2013

"Kosogłos"

Tytuł: Kosogłos
Autor: Suzanne Collins
Wydawnictwo: Media Rodzina
Trzecią część trylogii o Katniss Everdeen mam za sobą od około dwóch miesięcy, mimo wszystko cały czas została mi w pamięci, głównie przez emocjonującą i niedającą wytchnienia końcówkę. Postanowiłam, że mimo upływu czasu spróbuję chociaż trochę przybliżyć Wam tę lekturę.

Pozycja ta, według mnie nieco odstaje od dwóch poprzednich tomów. Nie ma tak szybkiej i wciągającej akcji, ani przygód, za które tak pokochałam tę serię. Oprócz wątku przewodniego, który towarzyszy nam na każdym kroku, właściwie mało jest wątków pobocznych. A nawet jeżeli są, występują krótko, natychmiast się kończąc. Oprócz głównego motywu wojny i oczywiście trudnych wyborów Katniss, przez pół książki mogę śmiało stwierdzić, że się nudziłam. Zabrakło tej radości do wracania do przygód głównych bohaterów, bo po prostu ich nie było. Nie rozumiem skąd ta diametralna zmiana. Może Suzanne Colinns postanowiła dodać więcej przemyśleń i tego typu spraw do akcji książki? Nie wiem, ale jestem pewna, że nie wyszło to na plus.

Następnie mamy samą Katniss. Straciła w moich oczach bardzo wiele. W pierwszej części to była silna, gotowa na trudne sytuacje osoba. Tutaj dostajemy rozbitą i mało ciekawą bohaterkę, która przez pół książki zastanawia się nad wyborami, chowa po kątach i gdyba o błahostkach. Rozumiem, że po przejściach trzeba dojść do siebie, ale to już zdecydowanie była przesada! Zamiast wojowniczki otrzymujemy przegraną osobę, która popadła w coś na kształt depresji. Wielka szkoda, bo tylko na ostatnich stronach, Katniss co nieco zyskała i znowu wróciła jako "ta" bohaterka. Reszta to po prostu kompletne dno.

"Jeśli nie liczyć przychodzenia na posiłki, w dużej mierze lekceważę zapiski na ramieniu. Po prostu wracam do naszej komory albo pętam się po Trzynastce, a czasami zasypiam gdzieś w ukryciu, na przykład w nieużywanym kanale wentylacyjnym, ewentualnie za rurami z wodą w pralni."

Z bohaterów drugoplanowych, nareszcie miałam okazję trochę bardziej poznać Finnicka. Cieszę się z tego niezmiernie, miło było znowu spotkać się z tym intrygującym i wnoszącym trochę radości do akcji bohaterem. Miło mi również było poznać Annie i oczywiście ponownie Gale. Mimo, że trochę podnieśli moje mniemanie o lekturze, cały czas była to nudna książka, z ciekawszymi, dalszymi bohaterami.

No i nadszedł czas na końcówkę. Właściwie, to ta ostatnia, około jedna czwarta książki mi się spodobała. Nareszcie się doczekałam - emocje, trochę walki, ucieczki... Czyli to na co czekałam wcześniej, a co niestety, zostało usunięte z akcji. Tutaj już zdecydowanie przyspieszyło wszystko: akcja, przygody, emocje bohaterów... Generalnie, można rzec, że jest to kulminacyjny i zdecydowanie najlepszy fragment "Kosogłosa".

"Nikt inny nie reaguje na woń spod schodów, która zagłusza smród ścieków. To zapach róż. Przeszywają mnie dreszcze"

Podsumowując, z opisu spodziewałam się wiele, dostałam dosyć nieciekawą akcję i przerysowaną bohaterkę, z ciekawszym tylko zakończeniem i interesującymi drugoplanowymi bohaterami.

"Nazywam się Katniss Everdeen.
Dlaczego nie zginęłam?
Powinnam nie żyć.
Katniss Everdeen, dziewczyna, która igra z ogniem, przeżyła Ćwierćwiecze Poskromienia, ale jej dom został w odwecie zniszczony przez Kapitol. Teraz mieszka wraz z matką i siostrą w Trzynastce - legendarnym podziemnym dystrykcie, który wbrew kłamliwej propagandzie przetrwał, a co więcej, szykuje się do rozprawy z dyktatorską władzą.
Katniss, mimo początkowej niechęci, wykończona psychicznie i fizycznie ciężkimi przeżyciami na arenie, zgadza się zostać Kosogłosem - symbolem oporu przeciw kapitolińskiemu tyranowi. Zadanie to jednak nie będzie łatwe, bo dziewczynie przyjdzie się mierzyć nie tylko z żołnierzami znienawidzonego prezydenta Snowa, ale także z własnymi dylematami moralnymi. Czy podczas wojny jest miejsce na uczucia, takie jak miłość, czy współczucie? Gdzie leży granica między własnym dobrem a poświęceniem się dla innych? Wreszcie - czy wojna może naprawdę usprawiedliwić nawet najbardziej okrutne postępowanie wobec ludzi?"

Lektura zasługuje na 4 gwiazdki:
★ ★ ★★
4/10

sobota, 19 października 2013

"Skrzydła Laurel"

Tytuł: Skrzydła Laurel
Autor: Aprilynne Pike
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Od dawna miałam na tę lekturę ochotę, zwłaszcza, że nasłuchałam się wielu opinii - zarówno tych dobrych, jak i złych. Autorka w tej książce postanowiła zmienić trochę wizerunek wróżki, a co za tym idzie, zmienić trochę nasze wyobrażenie o tych stworzeniach. Czy aby na pewno wyszło jej to dobrze?

Przez pierwsze 50 stron mamy okazję poznać bohaterkę. Nie powiem, że nie zaintrygował mnie pomysł autorki - dziewczyna weganka, która prawie w ogóle nie potrzebuje jedzenia, a do tego adoptowana przez obecnych rodziców, podrzucona w koszyku do ich domu... Na pewno niepokojący i interesujący początek, prawda? Bardzo podobało mi się, że bohaterkę poznajemy stopniowo. Rozdział po rozdziale dowiadujemy się czegoś nowego, co tylko podsyca naszą ciekawość. Muszę przyznać, że właśnie te pierwsze 50 stron jest chyba najlepsze. Nie twierdzę oczywiście, że reszta książki jest beznadziejna, ale na pewno nie dorównuje początkowi.



" - Dziwne. Nie zastanawiałaś się, skąd się tam wzięłaś?
- Czasem. Ale skoro nie ma odpowiedzi, takie zastanawianie się prowadzi do frustracji.
- A gdybyś mogła odnaleźć prawdziwą mamę, zrobiłabyś to?
- Nie wiem - odpowiedziała, wkładając ręce do kieszeni. - Chyba tak. Ale jestem zadowolona ze swojego życia. Nie żałuję, że trafiłam do moich rodziców."

Przy czytaniu następnych stron, nie mogłam odpędzić się od wrażenia, że troszkę to wszystko przypomina powieść Katarzyny Bereniki Miszczuk p.t. "Wilk". Mimo wszelkich starań, przy każdym takim podobnym fragmencie, porównywałam obie pozycje. Finalnie, wydaje się, że to jednak "Skrzydła Laurel" były nieco lepsze. Głównie przez oryginalniejszy pomysł.

"W końcu dostrzegła je pomiędzy łopatkami - maleńki, okrągły punkcik, ledwie dostrzegalny na skórze. Mało widoczny, a jednak obecny."

Zaskoczyła mnie tutaj jeszcze jedna rzecz - zwykle, w pozycjach, które czytam, najlepiej wykreowane są te drugoplanowe, lub dalszoplanowe postacie. Są bardziej intrygujące i tajemnicze. Nie tutaj. Według mnie, najwyraźniej i najlepiej przedstawiona jest postać Laurel. Reszta bohaterów, wydaje się być szablonowa i nieco mdła.

Narracja w trzeciej osobie działała raczej na plus książki. Nie było takiego nacisku na rozterki i wątpliwości postaci, jak to się czasami zdarza w pierwszej osobie.

"Laurel nie jest typową nastolatką. Ale niespotykana historia dzieciństwa i oryginalne nawyki żywieniowe to nic w porównaniu z tym, co zacznie się dziać w jej życiu, gdy na swoich plecach odkryje mały punkcik. Magiczny świat, znany tylko z legend i baśni, splecie się ze światem ludzkim, w którym żyje Laurel. Dziewczyna doświadczy głębi uczuć, jakich dotąd nie znała, przeżyje przygody, o których nawet nie śniła, i dowie się rzeczy, które przyprawią ją o zawrót głowy. Co wybierze? Świat wróżek z magicznym chłopakiem o szmaragdowych oczach czy świat ludzi i zawsze pomocnego Dawida?"

Książce dam 8 gwiazdek:

8/10

Za możliwość przeczytania lektury, serdecznie dziękuję Grupie Wydawniczej Publicat :)

czwartek, 17 października 2013

Stosiczek październikowy

Dzisiaj przychodzę do Was nie ze stosidłem, czy stosem, ale ze stosikiem, bo jest on tak malutki, że tylko ta nazwa do niego pasuje :) Tak więc proszę:

Od góry:
- "Skrzydła Laurel" Aprilynne Pike [egz. recenzencki od wydawnictwa Publicat; zostało mi już tylko parę stron, a więc jutro recenzja :)]
- "Szybki Jack i Krwawy Gabinet" Christopher Russell [nagroda w konkursie organizowanym na blogu Zaczytanej Iadali; po opisie - jestem niezmiernie ciekawa!]
- "Córka Dymu i Kości" Laini Taylor [zakup własny; w związku z przeceną w Matrasie :) no też nie powiem, że w ogóle nie jestem zainteresowana lekturą ]
- "Miasto Popiołów" Cassandra Clare[prezencik, w związku z niedawną przeceną na wszelkich Matarniach :); czytałam część 1, więc 2 tym bardziej obowiązkowa!]
- "Cienie Smoków" James A. Oven [jest to co prawda część któraś tam serii Kronik Imaginarium Geographica (5 czy 4), wypadałoby więc kupić 1, ale myślę, że chociaż spróbuję przekartkować i tę część - a nóż się uda? :)]


Cały stosiczek. Wiem, malutki, ale i tak jestem z niego dumna.

Przepraszam, że ostatnio tylko króciutkie pościki, ale jutro będzie już normalna, dłuższa recenzja, więc nie przejmować się - wracam do formy :).


Jak stosiczek? Która książka przypadła Wam najbardziej do gustu?

wtorek, 15 października 2013

Zaksiążkuj nazwę bloga :)

Zabawę podpatrzyłam na Poradnik Pozytywnego Czytelnika, a w związku z tym, że nie było tam ograniczeń w liczbie osób, które mogą wziąć udział, postanowiłam również się w nią pobawić ;)

Chodzi o to, by dobrać nazwę książki do każdej litery nazwy Twojego bloga - tak jak poniżej :)

FANTASY WORLD
F - "Felix, Net i Nika", czyli jedna z najśmieszniejszych serii napisanych przez polskiego autora :)
A - "Cień Anioła"- naprawdę godna uwagi!
N - "Niezgodna" - jak na razie pierwsza część była w porządku, nie wiem, jak będzie z następną!
T - "Klątwa Tygrysa" - jedna z ulubieńszych książek <3
A - "NAznaczona" - lekka lektura, z paroma minusami, jednak mimo wszystko nawet interesująca :)
S - "Skrzydła Laurel" powoli zbliżam się do końca, cała recenzja pojawi się już niedługo!
Y - "IgrzYska Śmierci" - Piękna i wzruszająca <3

W - "Wilken" - lekka i niezobowiązująca, bez specjalnej rewelacji
O - "Opium w rosole" - miejscami nieco dziwna, napisana też trochę innym językiem, ale ogólnie w porządku
R - "PRzysięga" - cudowna, przeczytałam jeszcze przed "Igrzyskami" i naprawdę polecam!
L - "HeartLand" - warta przeczytania, chociażby dla samego tematu koni :)
D - "Droga do domu" - jednym słowem: wzruszająca.

Troszkę "pooszukiwałam" z nazwami i literkami, ale co tam :P

Macie ochotę wziąć udział? Śmiało, zapraszam! :)
________________________________________________________________________________
Zabawa oryginalnie pochodzi z bloga My Paper Paradise :)

piątek, 11 października 2013

Książki mojego dzieciństwa :)

Przygotowałam dla Was dzisiaj coś innego - nie chcę żeby na blogu pojawiały się ciągle recenzje, jakoś trzeba go urozmaicić, nieprawdaż? Dlatego chciałabym przedstawić Wam parę książek, które praktycznie rozpoczęły przygodę z czytaniem. Te pierwsze i te niezapominane - zapraszam ;):


Jako pierwsze, pozycje pani Astrid Lindgren, te które zwykłam czytać po kilka razy i które nigdy mi się nie znudziły - cykl przygód Pippi Pończoszanki, opowieści o Dzieciach z Bullerbyn i wzruszające losy Braci Lwie Serce. Do tej pory pamiętam zagłębianie się w cudownym i fascynującym świecie wszystkich pięciu. I do tej pory lektury te mają u mnie w szafie specjalne miejsce, jako że były taką podstawą, która na zawsze zmieniła moje zdanie o książkach.
Tej historii po prostu nie da się zapomnieć. Losy czwórki rodzeństwa w baśniowym i tajemniczym świecie, otworzyły dla mnie w sumie drzwi do całkowicie innego świata - faunów, gadających zwierzaków, olbrzymów i karłów. Nie da się też pominąć złej królowej no i oczywiście tego motywu z szafą. Piękna historia, którą naprawdę warto przeczytać.
Jest ktoś kto nie zna? Nie wydaje mi się. "Harry Potter" to aktualnie klasyka gatunku - jest to chyba jedna z pierwszych książek, która pojawiła się na rynku, pokazująca tak dobitnie fantastyczny i zwykły ("mugolski") świat. Pełna czarów, była pierwszą tak długą i grubą serią, po jaką sięgnęłam. Mam do niej ogromny sentyment - jako że pojawiła się na mojej (wtedy jeszcze skromnej) półeczce nawet przed "Narnią" i wprowadziła w niesamowity, fantastyczny świat.


To raczej wszystkie pozycje, jakie przypominam sobie jako "te pierwsze". Mam nadzieję, że taki pościk spodobał się i, że chociaż trochę przybliżyłam Wam moją przygodę z czytaniem :)

A wy zaczęliście od którejś z tych pozycji? A może macie jakieś inne książki, które towarzyszyły Wam już od początku?

niedziela, 6 października 2013

"Naznaczona"

Tytuł: Naznaczona
Autor: P. C. Cast i Kristin Cast
Wydawnictwo: Książnica
Kiedy zabierałam się za książkę miałam mieszane uczucia, mimo, że sama o nią poprosiłam. Troszkę bałam się, że będzie to "kopia Zmierzchu". Po przeczytaniu spotkała mnie jednak miła niespodzianka, dzięki której z pewnością sięgnę po następne części,  chociażby po to, by dowiedzieć się jak to się dalej rozwinęło.

Język książki jest mocno, nawet chwilami za mocno młodzieżowy, co czasami nieco psuło akcję. Mimo wszystko (i na szczęście) były to dosłownie momenty, resztę czytało się dość ciekawie, nawet muszę przyznać, że czasami nie mogłam się doczekać,  aż sięgnę po lekturę i zagłębię w tajemniczym świecie wampirów. Również narracja teraz tak popularna, czyli pierwszoosobowa, automatycznie wymusiła na autorkach taki, a nie inny język, przede wszystkim po to, by oddać emocje i uczucia głównej bohaterki.

"Przytaknęłam.
- Nawet maui jimy niewiele pomogły. - Po czym dodałam, znów czując się jak ostatnia idiotka: - Znaczy okulary słoneczne.
- Tak, Zoey - odparła cierpliwie Neferet. - Znam się na okularach słonecznych. Nawet całkiem nieźle."

Co zaś się tyczy samej akcji - troszkę przypominała tę z serii "Monster High", ale prawdą jest, że była bardziej doroślejsza i mimo, że działa się w fantastycznym świecie, zostały w niej poruszone problemy, które przechodzi każdy nastolatek. Zwroty akcji może nie były aż tak dynamiczne, ale nie można też powiedzieć, że fabuła nudziła. Na pewno autorki przedstawiły wampiry w trochę innym świetle, w świetle tych dobrych, co pozwoliło trochę ochłonąć od wizerunku złego i niebezpiecznego krwiopijcy. Niektóre sceny rozśmieszały, przy niektórych poważniałam, ale ogólnie muszę stwierdzić, że lektura nie nudziła. Wspominałam też o zakończeniu powieści - mimo, że troszkę przesłodzone, to jednak cieszę się, że nareszcie mogłam przeczytać o zakończeniu w stylu "i żyli długo i szczęśliwie", bo większość serii, jakie zdarzyło mi się spotkać, ma na końcu taki niedosyt po lekturze. Tutaj może też tak było, ale to takie radosne zakończenie sprawia, że czytelnik jednocześnie chce dowiedzieć się czegoś więcej i zakończyć na tym momencie.

"Od razu zauważyłam, że każda osoba z wypełnionym wampirskim tatuażem wygląda po prostu super. Wręcz nie do wiary."

Jeżeli chodzi o bohaterów, byli klasyczni jak na ten gatunek. Ani plus, ani minus. Motyw złej wiedźmy i dobrej bohaterki, bardzo wyraźny w tej powieści, chyba nadawał akcji najwięcej dynamiczności i widać, że to głównie na nim skupiły się autorki. Ogólnie nie ma co się rozpisywać - klasycznie, ale ani źle ani dobrze.

W sumie, to cieszę się, że sięgnęłam po lekturę, zwłaszcza, że panują dość kontrowersyjne opinie co do niej. Dlatego też zachęcam wszystkich, do wyrobienia sobie swojej własnej opinii ;)

"Zoey to zwyczajna nastolatka, która dzieli życie między szkolną monotonię, a rodzinną nie sielankę. Pewnego dnia cały jej świat staje na głowie. Zostaje N A Z N A C Z O N A i musi się udać do Domu Nocy. Tylko tam może przejść niezbędną P R Z E M I A N Ę w dorosłego wampira. Dziewczyna próbuje odnaleźć się w nowym, fascynującym świecie. Wkrótce odkrywa, że jest wyjątkowa, co przysparza jej wielu wrogów. Sprzymierzeńcem Zoey okazuje się Erik, jeden z najbardziej atrakcyjnych i utalentowanych wampirów w szkole."
Opis pochodzący z książki.

Lekturze mogę dać 8 gwiazdek:


8/10
za ciekawe zakończenie i fajną, młodzieżową akcję.

Za książkę dziękuję grupie wydawniczej "Publicat"!

piątek, 4 października 2013

"Niezgodna"

Tytuł: Niezgodna
Autor: Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Już na wstępie wypadałoby zaznaczyć, że lektura, mimo, iż według niektórych jest niemal identyczna jak "Igrzyska Śmierci", w rzeczywistości różni się od tej pozycji znacząco. Chodzi nie tylko o miejsce akcji, podział na "sfery", bohaterów i ogólną strukturę, ale także dlatego, że cały język, którym napisana została książka, trochę odbiega od tego z "Igrzysk".

Przede wszystkim, czytając "Niezgodną" miałam wrażenie jakbym przeniosła się nieco w miejscu akcji, czas natomiast pozostałby niezmieniony. Jednak tak jak wspomniałam wcześniej, język obydwu książek trochę się różnił. W "Igrzyskach" Katniss opisywała wszystko bardziej szczegółowo, dokładnie, wręcz z pedantyczną sstarannością,  co nieco przypominało pamiętnik, bo oprócz realnych zdarzeń było w nich oczywiście jeszcze dużo emocji i przemyśleń głównej bohaterki. Autorka "Niezgodnej" chwilami pisała wszystko "co do sekundy", chwilami natomiast pomijała nawet parę dni, tygodni. Nie twierdzę, że w jednej, czy w drugiej było to minusem. Jednak jak widać pani Collins postawiła na uporządkowany styl pisania, natomiast pani Roth trochę zmieniła tę zasadę.

Kolejnym ważnym elementem są bohaterowie. Oczywiście różnią się od "Igrzyskowych", ale co ciekawe, patrząc na Tobiasa i Tris, jakoś nie odczuwałam aż tak diametralnej zmiany. Chwilami mogłabym nawet stwierdzić, że Tris ma odwagę i determinację Katniss, a Tobias ogólną opiekuńczość i dobroć Peety, chociaż może nie zawsze było to tak widoczne. Ta tytułowa dwójka, podobnie jak w "Igrzyskach" przypadła mi do gustu. Reszta bohaterów, takich jak Caleb, matka i ojciec Tris, czy chociażby Eric również mieli w sobie cos tajemniczego i zagadkowego co dawało to ogólne poczucie, że dobrze się o nich czytało. Ogólnie, dla mnie ten element jest akurat na plusik. :)

"Nie udawaj. - Ledwo dyszę. - Wiesz, że to prawda. Nie jestem brzydka, ale na pewno też nie piękna.
- Doskonale. Daleko ci do piękności. I co? - Całuje mnie w policzek.- Podobasz mi się. Jesteś cholernie bystra. Odważna."

Następny motyw, zaczerpnięty ze słynnej trylogii Suzanne Collins, to motyw tego poważnego wyboru, a co za tym idzie, zmiany w życiu tytułowej bohaterki. Tutaj można wskazać naprawdę niewiele podobieństw - może tylko strach i niepewność obu nastolatek. Różnic natomiast jest wiele - Tris nie była sama w tym wyborze, wszyscy szesnastolatkowie w całym kraju zmagali się z problemem wybrania właściwej frakcji, a co za tym idzie - własnej drogi w życiu. Dziewczyna była też na to przygotowana i mimo, że to co się potem stało wstrząsnęło całym jej dotychczasowym życiem, to jednak, gdzieś tam w środku już wiedziała, że tak po prostu będzie. Tutaj więc cieszę się, że autorka zmieniła trochę ten element i postanowiła dodać coś od siebie - coś nowego i niespotykanego dotąd.

"Przyciskam obie ręce do piersi, a kiedy wypuszczam powietrze, drżę. Otwieram oczy i gwałtownie wyciągam ramię. Moja krew kapie na dywan między misami. Potem z jękiem, którego nie potrafię stłumić, przesuwam rękę do przodu, a krew syczy na węglach.
Jestem samolubna. Jestem odważna."

O miejscu akcji nie ma się co rozpisywać - tamto na ruinach Ameryki Północnej, to na ruinach Chicago. Oczywiście w "Igrzyskach" cały teren nie był aż tak zabudowany, jednak pewne rzeczy cały czas pozostały takie same.


"Altruizm (bezinteresowność), Nieustraszoność (odwaga), Erudycja (inteligencja), Prawość (uczciwość) i Serdeczność (życzliwość) to pięć frakcji, na które podzielone jest społeczeństwo zbudowane na ruinach Chicago. Każdy szesnastolatek przechodzi test predyspozycji, a potem w krwawej ceremonii musi wybrać frakcję. Ten, kto nie pasuje do żadnej, zostaje uznany za bezfrakcyjnego i wykluczony. Ten, kto łączy cechy charakteru kilku frakcji, jest niezgodny - i musi być wyeliminowany...

Szesnastoletnia Beatrice dokonuje wyboru, który zaskoczy wszystkich, nawet ją samą. Porzuca Altruizm, by jako Tris stać się twardą, niebezpieczną Nieustraszoną. Będzie musiała przejść brutalne szkolenie, zmierzyć się ze swoimi najgłębszymi lękami, nauczyć się ufać innym nowicjuszom i przekonać się, czy w nowym życiu, jakie wybrała, jest miejsce na miłość.

Tymczasem wybucha krwawa walka między frakcjami. A Tris ma tajemnicę, której musi strzec przed wszystkimi, bo wie, że jej odkrycie oznacza dla niej śmierć..."
Opis pochodzi z książki.


Podsumowanie:
Naprawdę ciekawa i wciągająca, wbrew moim obawom nie kopia "Igrzysk". Zdecydowanie zasługuje na 9 gwiazdek

9/10
za niebanalną, głębszą w odbiorze akcję.